Śląsk mówi „dość”

Ślązacy nie wywoływali wojen, a w naszej historii znaleźć można zaledwie kilku awanturniczych władców, którzy wojaczkę cenili bardziej od rozwoju ekonomicznego. Dzisiaj nie pamięta się już o Bolesławie Rogatce, Mieszku Szpŏtawym, Janie Krŏpidloku i Władysławie Ôpoloku — Śląscy awanturnicy wylądowali na śmietniku historii. Zdecydowanej większości zależało bardziej na splendorze i bogactwie mieszkańców, bo śląski władca to ugodowy administrator, nie wojownik.

Jorg II Brzeski — flagowy przykład śląskiej sprawiedliwości, gospodarności i tolerancji

Dzieje się tak dlatego, że Śląsk, mimo obecnie funkcjonujących stereotypów, to kraj niesamowicie tolerancyjny. Miejsce tak przecież nasycone tradycjami, stawiające od zawsze na pierwszych miejscach pracę i tradycyjny model rodziny, na przestrzeni wieków stało się azylem dla osób najbardziej prześladowanych — to na Śląsk uciekli Husyci, to tu w pierwszej kolejności schronili się Żydzi przed zachodnioeuropejskimi pogromami. Nasz kraj był też jednym z celów uchodźstwa Braci Polskich, gdy „słynąca z tolerancji” ojczyzna wygnała ich mocą ustawy sejmowej za rzekomą kolaborację ze Szwedami.

Na Śląsku zawsze triumfy świeciła też wolność gospodarcza. Pierwsi osadnicy sprowadzani jeszcze przez Henryka Brodatego — w czasach gdy kraj ten kojarzył się raczej z nieprzebytą puszczą, a nie bogactwem gruntu — mieli zapewnione liczne swobody. Pionierzy byli na przykład zwalniani z podatków do drugiego plonu, a ze względu na to, że byli to ludzie wolni, nie obowiązywała ich pańszczyzna. Po wygaśnięciu dynastii Piastów, Śląsk stał się tak naprawdę federacją Wolnych Państw Stanowych zarządzanych przez książąt, którzy również nie mieli prawa żądać pańszczyzny. Historia Śląska obfituje w sytuacje, w których władca odkupywał ziemię od swoich poddanych, by móc poczynić na jej terenie jakiekolwiek inwestycje. Nawet Roździeński w swoim poemacie „Officina Ferraria” pisze, że zarządca ziemski

„Mo wy wszytkim, gdy kujōm, posuŏcheć kowoli,
Wskok uczynić, co każōm, a nic pō swyj woli
niy czynić, bo przy takij potrzyba robōcie
rōncym być. Tak sie rzōndzić mo kōszytorz w hucie.

Na robota wōngelno wczas dawać potrzyba
Wōngelnykōm piniyndzy, aby do sia chlyba
nakupili, bo wierz mi, iż żodyn ô guŏdzie
tak gupi, abyć w lesie robić mioł, niy bydzie”

Akt własności dwustu kuksów. Gospodarka oparta na poszanowaniu wolności obywateli jest znana na Śląsku od stuleci.

W czasach późniejszych, XVIII-wiecznych, ci sami kowale i węgielnicy zaczną nabywać tzw. „kuksy” czyli swego rodzaju akcje przedsiębiorstw. Historia Śląska zna przypadki drobnych rzemieślników lub handlarzy, którzy po nabyciu kilku kuksów stali się lokalnymi potentatami.

W XIX wieku rejencję opolską nawiedziła epidemia cholery, która rozniosła się po terenie całego Śląska. Niektóre miejscowości zupełnie się wyludniły, a kolejne fale zarazy za każdym razem poprzedzały klęski urodzaju. Poziom sanitarny wielu osad pozostawiał naprawdę wiele do życzenia. Jeszcze przed pierwszymi zachorowaniami, na wieść o rozszerzaniu się epidemii cholery w Warszawie, Prezydent Śląska Friedrich Theodor von Merckel na zimę 1831 roku nakazał sprawdzać każdego obywatela przekraczającego granicę polsko-śląską. Na wiosnę w Szopienicach odkryto pierwsze przypadki nieznanej choroby — „morowego powietrza”. Von Merckel zadziałał błyskawicznie — już 4 maja został utworzony kordon sanitarny, granica z Polską została zamknięta, a teren patrolowało wojsko. Ludzie mieli zakaz opuszczania miejsc swojego pobytu, a nawet wysyłania listów. Gospodarka została momentalnie zamrożona, a wszelki handel urządzany był przez bezkontaktowe tzw. „tamownie”, gdzie towar przekazywany był przez śluzy. Nawet tak radykalne środki nie dały jednak rady, a gospodarka Śląska zaczęła kuleć już po kilku miesiącach, co zmusiło władze do poluzowania rygorów. Epidemia oczywiście wybuchła i tak, pochłaniając setki ofiar. Następne fale zachorowań były jednak o wiele lżejsze, mimo braku wprowadzania podobnych ograniczeń, gdyż władza wyciągnęła z kryzysowej sytuacji nauczkę — do końca XIX wieku na Śląsku powstało więcej lazaretów niż kiedykolwiek wcześniej i później. Sam mieszkam pomiędzy trzema szpitalami zbudowanymi w tamtych czasach. Jeden z nich do dzisiaj zajmuje się jedynie chorobami zakaźnymi.

Fragment odezwy wystosowanej w 1831 roku w celu zapobiegania rozwoju epidemii.

Czytelniku, czy przytoczone przeze mnie fakty z historii Śląska nie brzmią jak odrealnione? Dla mnie także są one dziwne, zwłaszcza w kontekście sytuacji, która obecnie panuje w naszym państwie. Jak to możliwe, że ludzie sprzed kilkuset lat, bez dobrodziejstw techniki, modeli statystycznych i zaplecza naukowego, byli w stanie postępować o wiele rozsądniej? Dlaczego remedium na problemy gospodarcze nie są według warszawskiej władzy ulgi podatkowe, tak często stosowane na Śląsku przed wiekami, że nawet całe nowopowstające wsie nazywano „Ligota” (po śląsku „ulga podatkowa”), ale bezsensowne, często nawet niewypłacane zapomogi? Dlaczego ważniejsze jest teraz oskarżanie i prześladowanie grup etnicznych i zawodowych (tak, Ślązacy słyszą te nawoływania płynące z Polski), a nie organizowanie szpitali i punktów pomocy sanitarnej? I w końcu dlaczego władza polska używa siły wobec swoich obywateli, nie zapewniając im prawa do wolności wypowiedzi i sprawiedliwego traktowania?

Polacy, żyjemy w jednym państwie już sto lat, i mimo wszystkich krzywd, które nam wyrządziliście, Śląsk karmił Was przez te wszystkie lata pieniędzmi z eksportu naszego cynku i węgla. Zasługujemy na równe i sprawiedliwe traktowanie, a nie prześladowania, pomówienia i policyjny terror wywołany religijnym fanatyzmem, który wprowadzacie na naszym uniwersytecie. W takiej sytuacji Śląsk mówi jedno — dość!

Śląscy górnicy protestujący przeciwko niewypłacaniu pensji przez prorządowe kierownictwo w 2016 roku.

Owszem, nie boję się tego powiedzieć głośno — rząd Mateusza Morawieckiego jest ksenofobiczny i bezczelny, a swoim postępowaniem wobec narodu śląskiego zasługuje na Trybunał Stanu. I módlcie się ministrowie, żeby ten trybunał był szybszy, niż Ślązacy, bo przy naszym buncie rabacja galicyjska będzie wyglądać jak niewinny nastoletni psikus.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sztauwajery i bagry — śląskie Mazury

Proszę odsunąć się od krawędzi peronu

Tauzen: Tysiące mieszkań na tysiąclecie